Są piękne, ciepłe i bardzo spokojne. Są malownicze - każdy fotograf znajdzie tam coś dla siebie....my znaleźliśmy ;).
Nasza wycieczka trwała 6 dni, które spędziliśmy w Toskanii - jednym z dwudziestu regionów położonym w północnej części Włoch. Jak podzielić 6 dni, w których chcielibyście zobaczyć jak najwięcej? My przyjęliśmy strategię aktywną - mało obijania się a więcej spacerowania. Naszą trasę możecie zobaczyć Tutaj.
Po drodze mieliśmy sposobność rozmawiać z mieszkańcami tamtego regionu, oraz turystami którzy byli, jak my, zauroczeni Toskańskim klimatem. Dzięki jednemu Włochowi, którego spotkaliśmy w Enotece (z włoskiego sklep specjalizujący się w sprzedaży win) w Monetpulciano, udało nam się nabyć świetną buteleczkę czerwonego wina. Bylo to Brunello Di Montalcino, 2006. Niebo w ....gardle.
Prawie każdy nocleg spędzaliśmy w innym miejscu. Jednym z ciekawszych miejsc wartych uwagi to winnica Castello di Verrazzano. Po lekkich trudnościach z GPS-em (dwa okrążenia wokół tej samej miejscowości mówi samo za siebie...) dotarliśmy do zameczku póżnym wieczorem. Byliśmy zauroczeni.
Następnego ranka zostaliśmy oprowadzeni po winnicy i zamku, którego rodzina jak i historia jest znana przez wielkiego włoskiego odkrywce, Giovanni di Verrazzano. Wszystko zakończone zostało degustacja win i lokalnego jedzenia.
Co dalej? A dalej była Florencja z pięknymi mostami na rzece Arno....
....i rybakiem, który przykuł moją uwage - mimo słabego połowu z uparczywością kontynuował swoją prace...
Jazda po Toskanii
Stereotyp "włoskiego kierowcy" nie został przez nas poznany. Kierowcy nie należeli do najmilszych (daleko im do Irlandyczków, jeśli chodzi o kulturę jazdy i zachowania na drodze), ale złego słowa nie można o nich powiedzieć. Kilka uwag na które warto zwrócić uwagę, to dziwna gestykulacja kierowców. Prawie każdy włoski kierowca trzyma rękę za oknem i gestykuluje - zaklinanie deszczu? Frustracja na upał i skwar? Nie wiadomo.
Jeśli chodzi o drogi, to jakość jest niczego sobie. Szerokość jedynie pozostawia wiele do życzenia. Aby dostać się do przybrzeżnych miasteczek wymaga to nie lada kręcenia kierownicą i jazdy przy użyciu pierwszego lub drugiego biegu. Górzystość terenu sprawia, że GPS wskazuje Ci wężykowatą drogę która ciągnie się przez 10km. Wszystko to jednak ginie przy malowniczych widokach, które Wam się ukazują na wyciągnięcie ręki....
O cenach może krótko - bardzo europejskie. W sumie chyba bardziej niemieckie, bo wiele posiadłości, restauracji oraz ziem zostało wykupionych przez Niemców. Nie dziwcie się zatem, jeśli karta dań będzie niemiecko-włoska. I nie dziwcie się, jeśli karty dań w języku angielskim w ogóle nie będzie.
Co do noclegu, to paleta wyboru i cen. Od pól kempingowych, szałasów i gołego nieba po hotele, pensjonaty i uzdrowiska.
Język
3 tygodniowy kurs przed wyjazdem dał kilka rezultatów. Zamówienie dania w restauracji, spytanie o cenę czy wypowiedzenie kilku życzliwych zwrotów - to było do wykonania. Reszta to ciepły uśmiech, gestykulacja oraz wydawanie dźwięków na pograniczu włosko-angielsko-polskiego.
Należy również zwracać uwagę na ceny w małych sklepikach. Zdarza się, że takich wywieszek po prostu nie ma a Ty dostajesz cenę "z nieba", czyli 150% marży na jednym produkcje. Jak się sklepikarzowi uda, to jego zysk. A jeśli mu się nie uda...to straty nie poniesie, bo prawdopodobieństwo Twojego powrotu do tego miejsca graniczy z cudem.
I to by było na tyle. Wiele rzeczy nas rozbawiło, a jeszcze więcej nas urzekło. Zapraszamy poniżej do pełnej galerii zdjeć, dzięki której możecie zobaczyć przynajmniej część z nich.
Kliknij na zdjęcie aby je zobaczyć w większej rozdzielczości, lub przełączaj między zdjęciami, używając poniższych kursorów.
Nasza wycieczka trwała 6 dni, które spędziliśmy w Toskanii - jednym z dwudziestu regionów położonym w północnej części Włoch. Jak podzielić 6 dni, w których chcielibyście zobaczyć jak najwięcej? My przyjęliśmy strategię aktywną - mało obijania się a więcej spacerowania. Naszą trasę możecie zobaczyć Tutaj.
Po drodze mieliśmy sposobność rozmawiać z mieszkańcami tamtego regionu, oraz turystami którzy byli, jak my, zauroczeni Toskańskim klimatem. Dzięki jednemu Włochowi, którego spotkaliśmy w Enotece (z włoskiego sklep specjalizujący się w sprzedaży win) w Monetpulciano, udało nam się nabyć świetną buteleczkę czerwonego wina. Bylo to Brunello Di Montalcino, 2006. Niebo w ....gardle.
Prawie każdy nocleg spędzaliśmy w innym miejscu. Jednym z ciekawszych miejsc wartych uwagi to winnica Castello di Verrazzano. Po lekkich trudnościach z GPS-em (dwa okrążenia wokół tej samej miejscowości mówi samo za siebie...) dotarliśmy do zameczku póżnym wieczorem. Byliśmy zauroczeni.
Następnego ranka zostaliśmy oprowadzeni po winnicy i zamku, którego rodzina jak i historia jest znana przez wielkiego włoskiego odkrywce, Giovanni di Verrazzano. Wszystko zakończone zostało degustacja win i lokalnego jedzenia.
Co dalej? A dalej była Florencja z pięknymi mostami na rzece Arno....
....i rybakiem, który przykuł moją uwage - mimo słabego połowu z uparczywością kontynuował swoją prace...
Jazda po Toskanii
Stereotyp "włoskiego kierowcy" nie został przez nas poznany. Kierowcy nie należeli do najmilszych (daleko im do Irlandyczków, jeśli chodzi o kulturę jazdy i zachowania na drodze), ale złego słowa nie można o nich powiedzieć. Kilka uwag na które warto zwrócić uwagę, to dziwna gestykulacja kierowców. Prawie każdy włoski kierowca trzyma rękę za oknem i gestykuluje - zaklinanie deszczu? Frustracja na upał i skwar? Nie wiadomo.
Jeśli chodzi o drogi, to jakość jest niczego sobie. Szerokość jedynie pozostawia wiele do życzenia. Aby dostać się do przybrzeżnych miasteczek wymaga to nie lada kręcenia kierownicą i jazdy przy użyciu pierwszego lub drugiego biegu. Górzystość terenu sprawia, że GPS wskazuje Ci wężykowatą drogę która ciągnie się przez 10km. Wszystko to jednak ginie przy malowniczych widokach, które Wam się ukazują na wyciągnięcie ręki....
" Nie można przyrody zwyciężyć inaczej niż przez to, że się jej słucha. " Francis Bacon
Co do noclegu, to paleta wyboru i cen. Od pól kempingowych, szałasów i gołego nieba po hotele, pensjonaty i uzdrowiska.
Język
3 tygodniowy kurs przed wyjazdem dał kilka rezultatów. Zamówienie dania w restauracji, spytanie o cenę czy wypowiedzenie kilku życzliwych zwrotów - to było do wykonania. Reszta to ciepły uśmiech, gestykulacja oraz wydawanie dźwięków na pograniczu włosko-angielsko-polskiego.
Należy również zwracać uwagę na ceny w małych sklepikach. Zdarza się, że takich wywieszek po prostu nie ma a Ty dostajesz cenę "z nieba", czyli 150% marży na jednym produkcje. Jak się sklepikarzowi uda, to jego zysk. A jeśli mu się nie uda...to straty nie poniesie, bo prawdopodobieństwo Twojego powrotu do tego miejsca graniczy z cudem.
I to by było na tyle. Wiele rzeczy nas rozbawiło, a jeszcze więcej nas urzekło. Zapraszamy poniżej do pełnej galerii zdjeć, dzięki której możecie zobaczyć przynajmniej część z nich.
Kliknij na zdjęcie aby je zobaczyć w większej rozdzielczości, lub przełączaj między zdjęciami, używając poniższych kursorów.
Odlot. Jedziemy latem na bank Toskanio witaj !
OdpowiedzUsuńCieszymy sie z Wami, bo na prawde warto odwiedzic tamte rejony.
OdpowiedzUsuń